Inwestycje podejmowane w Polsce mogą być zagrożone wskutek szkód ekologicznych spowodowanych przez budowę i eksploatację rurociągu północnoeuropejskiego.

Niedawno dowiedzieliśmy się, że Rząd RP został uznany stroną zainteresowaną w sprawie transgranicznego oddziaływania inwestycji planowanej przez konsorcjum Nord Stream AG, tj przedsięwzięcia polegającego na "budowie rosyjsko - niemieckiego rurociągu północnoeuropejskiego (odcinek pełnomorski)". Fakt ten trzeba odnotować jako świadectwo poszanowania konwencji Espoo przez grupę stron konwencji, tj. Niemcy, Szwecję, Danię i Finlandię oraz Rosję (która nie jest strona konwencji ale uznaje jej postanowienia).

Poniżej wymienione są dokumenty skierowane do władz RP:

  1. załącznik do powiadomienia dla stron, których dotyczy budowa gazociągu zgodnie z artykułem 3 konwencji z Espoo,

  2. dokument informacyjny projektu,

  3. mapy ilustrujące zagadnienia związane z przedsięwzięciem,

  4. tłumaczenie legend do map na język polski.

W imieniu Rządu RP Pan Artur Kawicki z Ministerstwa Środowiska skierował wezwanie do lokalnych władz publicznych w sprawie zgłaszania zainteresowania udziałem w postępowaniu wg procedury oceny oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym dla ww. przedsięwzięcia. Wprawdzie serwis informacyjny „environet.eu” nie reprezentuje podmiotu społecznego w rozumieniu ustawy Prawo ochrony środowiska, to jednak stanowisko redakcji może okazać się pomocne w sformułowaniu oficjalnej pozycji władz w sprawie tej dość ważnej inwestycji. Czytelników witryny interesują odpowiedzi na szereg pytań, rutynowo zadawanych w sprawach o oddziaływanie inwestycji na środowisko inwestycyjne.

Na wstępie analizy warto przypomnieć, że polskie władze oceniają projekt rurociągu jako akt wrogi wobec gospodarczej równowagi w Polsce:

Jest niepodważalnym faktem, że wykluczenie realizacji wszystkich projektów alternatywnych na rzecz projektu rurociągu północnoeuropejskiego spowoduje wielokrotne podrożenie kosztów przesyłu gazu z Rosji do Europy.

Wiadomo również, że działanie tego projektu umożliwi odłączenie dostępu Polski i państw bałtyckich od zasilania w gaz rosyjski

Ponieważ w przeszłości Polska i kraje bałtyckie wielokrotnie doświadczyły agresywnych działań ze strony uczestników projektu, mają obecnie podstawy do obaw o stabilność dostaw gazu z Rosji

Paradoksalnie, powstające w wyniku inwestycji zagrożenie rynku energii w Polsce może być ocenione jako jednoznacznie pozytywny impuls dla pobudzenia ekomodernizacji tej branży.

Aktualnie polska energetyka oparta jest na węglu i gazie, natomiast rynek energii odnawialnej pozostaje w sferze fikcji planistyczno-ekonomicznej

Utworzenie państwowej rezerwy mocy w oparciu o paliwa kopalne wymaga wielkich nakładów inwestycyjnych, dla których energetyka odnawialna będzie atrakcyjną alternatywą

Potencjalnie ryzykowna zgoda na budowę rurociągu północnoeuropejskiego może więc spowodować wdrożenie programu państwowego na rzecz uzyskania w najkrótszym dostępnym terminie udziału energetyki odnawialnej o skali odpowiadającej potencjalnej utracie zasilania w gaz rosyjski. Będzie pierwszym krokiem w kierunku uzyskania niezależności energetycznej.

Warunkiem powodzenia zarówno projektu rurociągu północnoeuropejskiego, jak i ekomodernizacji rynku energii w Polsce, będzie jednak kwestia bezpieczeństwa ekologicznego akwenu morza Bałtyckiego. Wobec jednoznacznie wrogiej postawy wszystkich państw bałtyckich wobec jakiejkolwiek próby dodatkowego obciążenia ekosystemu Bałtyku, należy przypuszczać, że negatywny wynik oceny oddziaływania na środowisko inwestycji będzie powodem blokady wszelkich działań. Z tego względu należy na wstępnym etapie dokonać jak najpełniejszego przeglądu ryzyk ekologicznych, jak też oceny czy deweloper projektu wykazuje należytą staranność w tym zakresie. Z punktu widzenia polskiego rynku inwestycyjnego należy się nam odpowiedź na jedno pytanie:

czy inwestycje podejmowane w Polsce mogą być zagrożone wskutek szkód ekologicznych spowodowanych przez budowę i eksploatację rurociągu północnoeuropejskiego?

Dla ustalenia warunków brzegowych analizy wypada wymienić pokrótce wpływ aktualnej oceny stanu środowiska morza bałtyckiego na atmosferę inwestycyjną w Polsce:

Polskie władze od dziesięcioleci próbują zneutralizować wpływ negatywnej oceny stanu środowiska pobrzeża Bałtyku na optymizm życiowy tutejszej społeczności:

Wprawdzie polityka ta odnosi pewne sukcesy na rynku krajowym, jednak w środowisku inwestorów zewnętrznych pobrzeże Bałtyku nie jest postrzegane jako miejsce lokalizacji dla branż wrażliwych na stan środowiska.

Wobec tak nakreślonych warunków wyjściowych trzeba zwrócić uwagę konsorcjum Nord Stream AG na te aspekty proponowanej inwestycji, które mogą zaburzyć delikatną równowagę rynku inwestycyjnego na polskim pobrzeżu Bałtyku. Powstające w związku z tymi zaburzeniami straty gospodarcze Polski powinny być również poważnie rozważone w rachunku ekonomiki projektu.

W celu dokonania przeglądu wszystkich możliwych scenariuszy zdarzeń gospodarczych proponujemy uszeregować je w porządku odzwierciedlającym narastanie ryzyka inwestycyjnego w skali regionu morza Bałtyckiego i obszaru Polski.

Scenariusz I
inwestycja Nord Stream AG jest zaniechana w wyniku protestów państw nadbałtyckich

Postępowanie wg procedury oceny oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym musi przyczynić się do ujawnienia przed opinią publiczną zarówno aktualnego stanu środowiska Bałtyku, jak też ryzykownych operacji technicznych proponowanych przez konsorcjum Nord Stream AG. Spodziewanym efektem tego działania będą:



Scenariusz II
inwestycja Nord Stream AG jest zrealizowana zgodnie z propozycją i nie spowoduje żadnych negatywnych skutków ekologicznych w chwili jej ukończenia

Obok wymienionych wyżej negatywnych skutków dla polskiej gospodarki powstaną kolejne straty wynikające z ujawnienia następujących niebezpiecznych dla środowiska okoliczności realizacji inwestycji Nord Stream AG:

  1. trasa rurociągu pokrywa się z przebiegiem głównego toru wodnego prowadzącego z Petersburga do Cieśnin Duńskich, którym to torem przewożone są dziesiątki milionów ton rocznie surowej ropy naftowej i niebezpiecznych produktów chemicznych. W opinii środowiska marynarzy rurociąg ten będzie stanowił przeszkodę dla akcji ratowniczych w związku z powstaniem strefy zakazu kotwiczenia. Podniesie to poziom ryzyka powstania katastrofy ekologicznej w wyniku rozlewu lub zatopienia niebezpiecznego ładunku

  2. na trasie rurociągu zatopiono w przeszłości znaczną ilość materiałów wybuchowych i trucizn bojowych. Inwestor deklaruje brak zainteresowania rozbrojeniem tych ładunków. Oznacza to, że planuje dokonać wymieszania trucizn z urobkiem z pogłębiania wykopu pod rurociąg, a następnie pokrycie wykopu zanieczyszczonym materiałem. Trzeba tu zauważyć, że w odróżnieniu od opinii inwestora specjaliści polscy nie oceniają zagrożenia ze strony materiałów wybuchowych i trucizn bojowych wyłącznie w kategoriach militarnych. Wprawdzie ryzyko eksplozji i uwolnienia trucizn do środowiska podczas prac budowlanych jest znaczące. Jednak znacznie poważniejsze jest ryzyko ekologiczne wynikające z rozproszenia trucizn w środowisku morskim. Fakt ten z pewnością będzie ujawniony w czasie debaty publicznej.

  3. Budowa będzie musiała naruszyć trucizny rozproszone w osadach dennych na trasie proponowanej przez Nord Stream AG. Inwestor pominął w swoim powiadomieniu fakt, że na wyznaczonej trasie znajdują się jedne z największych w skali światowej dennych depozytów dioksyn, arsenu, PCB, metali ciężkich i promieniotwórczych. W strefie otaczajacej głębię Gotlandzką, gdzie to nagromadzenie trucizn jest największe, inwestor planuje naruszyć osady denne w ramach przemieszczenia co najmniej miliona metrów sześciennych urobku z pogłębiania.

  4. Niemal połowa trasy budowy rurociągu znajduje się w strefie deficytu tlenowego, gdzie w przyszłości pojawi się strefa zalegania siarkowodoru. Każda awaria rurociągu związana z potencjalnym uwolnieniem milionów metrów sześciennych gazu ziemnego będzie przyczyną erupcji siarkowodoru nagromadzonego w wodach przydennych. Obok niebezpieczeństwa eksplozji ładunku przestrzennego powstanie zagrożenie powstaniem strefy śmierci biologicznej spowodowanej przez trujący siarkowodór.

Opinia o powstaniu bomby ekologicznej rozmieszczonej wzdłuż całego polskiego brzegu Bałtyku z pewnością nie pozostanie bez wpływu na decyzje życiowe mieszkańców pobrzeża. Obecnie obserwujemy masową emigrację zarobkową, która obejmuje najbardziej produktywne grupy społeczne. W kraju pozostają osoby wymagające opieki lub nieporadne życiowo. Władze polskie oczekują, że po zaspokojeniu potrzeb ekonomicznych większość emigracji zarobkowej powróci i w Polsce ulokuje pozyskane środki. Niestety informacja o ryzyku ekologicznym wynikającym z zamieszkiwania pobrzeża Bałtyku będzie negatywnie oddziaływać na planowanie tego rodzaju. Należy spodziewać się, że wiadomość ta spowoduje narastanie emigracji z Polski i utratę szans na pozyskanie siły roboczej na miejscu. Inwestorzy zewnętrzni również ocenią jako ryzykowne lokowanie swoich kapitałów na terenie zagrożonym katastrofą ekologiczną. Reakcja inwestorów krajowych również będzie musiała uwzględniać prognozę narastania deficytu siły roboczej w regionie. Szczególnie zagrożone będą inwestycje w sektorach morskich i turystyce, gdyż pracownicy tych branż należą do najbardziej mobilnych grup zawodowych. Ocena skali strat spowodowanych przez powstanie tego rodzaju tendencji u inwestorów jest trudna ale możliwa do przeprowadzenia.

Scenariusz III
inwestycja Nord Stream AG powoduje negatywne skutki ekologiczne do chwili jej ukończenia

Oprócz wymienionych w powiadomieniu rozlicznych oddziaływań inwestycji na środowisko przyrodnicze są możliwe również zdarzenia związane z budową, których oddziaływanie na środowisko życiowe społeczności nadbrzeżnych będzie skutkować osłabieniem ekonomiki państw-stron zainteresowanych. Do zdarzeń tego rodzaju należy zaliczyć:

  1. uwolnienie do środowiska znaczych ilości trucizn zalegających dno Bałtyku. Operacja pogłębiania w celu wykonania wykopu pod budowę rurociągu powinna być poprzedzona wydobyciem wszelkiego rodzaju trucizn i ich neutralizacją. Ponieważ jednak inwestor oświadcza, że takich operacji zabezpieczających nie planuje, należy spodziewać się że urządzenia wydobywcze spowodują wymieszanie trucizn z materiałem urobku. Spowoduje to gwałtowne przyspieszenie rozkładu i rozpuszczania trucizn w wodzie na dużym obszarze, gdzie urobek z wykopu będzie odkładany. Zanieczyszczenia, które pozostawione bez ingerencji ludzkiej podlegałyby naturalnemu rozkładowi przez setki lat, teraz będą uwolnione do środowiska w czasie kilku godzin.

  2. Wzmożony ruch floty towarzyszącej budowie spowoduje kolizję z tankowcem, której efektem będzie uwolnienie do środowiska dziesiątków tysięcy ton surowej ropy naftowej lub płynnych produktów chemicznych. Obecność wielu niewielkich jednostek morskich, towarzyszących budowie, zlokalizowanych na głównym szlaku transportowym Bałtyku stanowi nadzwyczajne ryzyko dla ruchu wielkich tankowców, które utrzymywać się będzie przez co najmniej 2 lata trwania budowy.

Zdarzenia tego rodzaju mają szczególne znaczenie dla ekosystemu Bałtyku, gdyż jest to akwen zamknięty na granicy ogólnej śmierci biologicznej. Wiedza o takim fakcie będzie dodatkowym obciążeniem dla i tak niewysokiego optymizmu życiowego społeczności nadbrzeżnych. Z pewnością spowoduje nasilenie migracji i wyprowadzania kapitałów z regionu. Jednak działanie to można nadal neutralizować w ramach tradycyjnej polityki ograniczenia dostępu do wrażliwych informacji. W latach 90-tych doszło do kilkuset zdarzeń o dużym negatywnym oddziaływaniu na środowisko morza Bałtyckiego, co jednak nie znalazło większego oddźwięku w środkach masowego przekazu. Wiedza o powiększaniu się powierzchni obszarów abiotycznych, jak też o zagrożeniu wynikającym z nasilania się zakwitów toksycznych glonów, jest upowszechniana wyłącznie w literaturze naukowej. Taka polityka informacyjna pozwala utrzymać ludność państw nadbrzeżnych na lokalnym rynku pracy.

Scenariusz IV
inwestycja Nord Stream AG powoduje negatywne skutki ekologiczne, co powoduje bezterminowe wstrzymanie budowy

Dopuszczenie do realizacji budowy rurociągu według propozycji Nord Stream AG zostanie obwarowane wieloma zastrzeżeniami w sprawie oddziaływania inwestycji na środowisko. Jednak nie można oczekiwać, że inwestor zdoła wypełnić wszystkie warunki w stopniu wykluczającym powstanie konieczności wstrzymania budowy. Ponieważ uzasadnienie takiej decyzji państwa, którego jurysdykcji będzie podlegać miejsce powstania uchybień, zapewne zostanie poddane krytyce ze strony inwestora, należy spodziewać się szerokiego nagłośnienia afery i wzmożonej uwagi społecznej. Spowoduje to katastrofalne skutki dla ekonomiki państw nadbrzeżnych.

Scenariusz V
inwestycja Nord Stream AG powoduje katastrofę ekologiczną

Uwolnienie znacznych ilości trucizn zalegających dno Bałtyku w czasie budowy lub podczas użytkowania rurociągu podmorskiego może stać się powodem przekroczenia granicy śmierci biologicznej na całym akwenie. Stosunkowo silne prądy morskie oraz niewielka zdolność do naturalnej neutralizacji trucizn w tym zimnym morzu o niewielkim zasoleniu będzie przyczyną rozprzestrzenienia się trucizn i wymierania wszystkich gatunków organizmów żywych. Jedyną formą życia zdolną do rozkwitu w zdegradowanym środowisku będą toksyczne glony, co uniemożliwi korzystanie z zasobów rybackich i wykluczy region z map organizacji turystycznych. W skali gospodarki Polski oznacza to utratę co najmniej 200,000 miejsc pracy. Równocześnie odpływ siły roboczej i kapitału zostanie przyspieszony do poziomu katastrofalnego.

Wnioski

Wśród pokrótce przedstawionych scenariuszy nie ma takiego, który byłby wskazywał na ekonomiczne korzyści z realizacji projektu Nord Stream AG dla gospodarki polskiej. Nawet opcja na zaniechanie budowy rurociągu pod dnem Bałtyku będzie przyczyniać strat dla ekonomiki lokalnej, jeśli decyzja zostanie podjęta po burzliwej debacie publicznej. Z tego powodu najszczęśliwszym rozwiązaniem wydaje się poniechanie projektu bez nadmiernego rozgłosu. Za tym przemawia też argument rozważany zwykle pod ścisłymi klauzulami poufności: dno Bałtyku dla wielu terrorystów jest rodzajem „wyspy skarbów” - płytko pod powierzchnią dna znajdują się tu zupełnie sprawne ładunki broni masowej zagłady. Jedynym zabezpieczeniem tych podwodnych depozytów jest obecnie brak dostatecznie dokładnych map wskazujących te miejsca do dyspozycji poszukiwaczy skarbów. Tymczasem szeroko zakrojone prace poszukiwawcze proponowane przez Nord Stream AG zapewne ułatwią lokalizację znacznej części depozytów, natomiast nie zagwarantują żadnego dozoru i ochrony tych miejsc.

Alternatywą do omawianej propozycji Nord Stream AG jest powrót do projektów, które były przeznaczone do zaspokojenia tych samych potrzeb jakie są powodem aktualnej inicjatywy konsorcjum. Projekt AMBER, gazociągu przeprowadzonego lądem przez terytorium Estonii, Łotwy, Litwy i Polski do Niemiec, zapewne będzie dobrym rozwiązaniem dla wszystkich krajów nadbałtyckich, które obecnie są całkowicie pozbawione nowoczesnej infrastruktury gazowej. Gdyby wszystkie te państwa zgłosiły zdecydowaną deklarację wsparcia projektu AMBER na forum Unii Europejskiej można przypuszczać, że uzyskałby on dofinansowanie ze środków wspólnotowych. Natomiast zamieszanie wokół wycofania projektu Nord Stream AG mogłoby zostać wykorzystane do kreacji programu restytucji ekosystemu Bałtyku. Tu warto wspomnieć, że jedynie ośrodki badawcze związane z marynarką Federacji Rosyjskiej od wielu lat zgłaszają gotowość realizacji konkretnych prac odtworzeniowych, jak też stwierdzają, że pozostawienie nagromadzenia trucizn na dnie Bałtyku jest skrajnie niebezpieczne dla przyszłości gospodarki regionu.

Zaniechanie projektu Nord Stream AG i realizacja projektu AMBER zdecydowanie podniesie szanse krajów nadbałtyckich na rozwój gospodarczy, a program wydobycia i neutralizacji trucizn z dna Bałtyku stworzy nadzieję na poprawę ekologicznego stanu tego akwenu już za życia naszego pokolenia. Trzeba mieć nadzieję, że oba działania przekonają społeczność inwestorów do powstrzymania ucieczki kapitału z regionu. Oczekiwanie na powrót emigrantów i wzrost gospodarczy w oparciu o lokalny kapitał może znaleźć mocną podstawę w opinii o sprawnej realizacji programu bałtyckiego. Nie ulega wątpliwości, że ten program nie zaistnieje bez inicjatywy Polski jako przewodniczącej Komisji Helsińskiej, która jedyna jest w stanie przekonać Rosję i Niemcy do współpracy regionalnej. Zważywczy skalę potencjalnych strat wynikających z bezczynności rządu polskiego, trzeba wierzyć, że nasze władze podejmą pilnie energiczne działania w tej sprawie.